Created with WebWave CMS
/ Dom pod Przełęczą Tąpadła
/ projekt koncepcyjny (2022)
/ inwestor: prywatny
Wjazd na posesję
Zanim podejdziemy pod sam dom, ukryty w głębi ogrodu po drodze spotkamy bramę wjazdową. Składają się na nią dwa smukłe prostopadłościany, flankujące wejście z prawa i z lewa. Są jak klasycystyczne kolumny w dawnych posiadłościach z obszernymi krajobrazowymi parkami - pojawiają się pośród bujnej przyrody na długo przed główną bryłą domu. Są pierwszym „architektonicznym gestem”, pewnego rodzaju zapowiedzią. Stojąc w granicy posesji inicjują przy tym rytmiczną aleję drzew wiodącą w stronę domu. Rzecz jasna całkiem funkcjonalnie sygnalizują przy tym miejsce wjazdu.
Brama, o której tu mowa tworzona jest z dwóch materiałów. Pierwszy z nich jest ciężki; to kamień – najpewniej granit. Tak oto, zaraz na wejściu, w dość rozległym terenie pojawia się nam ważny i trwały punkt orientacyjny, przestrzenny znak.
Ale to nie wszystko. Ten „kotwiczący”, stabilny i ze swojej natury chłodny element jest wieńczony przez zupełnie odmienny, bo eteryczny i ciepły „materiał.” Jest nim światło. Cóż, rozświetlanie przestrzeni wejściowych, symboliczne akcentowanie ich, świadome posługiwanie się światłem jako drogowskazem jest nie tylko funkcjonalne, ale i silnie zakorzenione w kulturze architektonicznej. Wypada tutaj przywołać parę przykładów, jak choćby: słynne organiczne, secesyjne projektowane przez Hectora Guimarda wejścia do paryskiego metra, wielką latarnię ponad pięknym i równie secesyjnym wejściem do krakowskiego Pałacu Sztuk, chociaż dzisiaj już archaiczne to przez setki ba, tysiące lat niezbędne latarnie morskie czy tą nastrojową latarenkę w chopinowskim dworze w Żelazowej Woli - wiszącą pomiędzy kolumnami portyku wejściowego. A więc światło! Przecież pięknym i praktykowanym do dzisiaj w wiejskich zagrodach zwyczajem jest, żeby dla domownika czy gościa, który ma się zjawić po zmroku zostawiać światło - zapalone przed domem, na ganku albo przy bramie.
Położenie domu
Podstawowym założeniem, wynikającym z wewnętrznej potrzeby przyszłych gospodarzy jest oddalenie domu ku zachodowi, jak najdalej od drogi publicznej. Kolejna, wydaje się naturalna potrzeba to efektywne skorzystanie ze szczególnego charakteru działki, czyli niezwykle cennych walorów widokowych - tyleż intensywnych co różnorodnych. Oto od zachodu pokazuje się Świdnica – najlepiej widoczna jest po zmroku - na południe rozciąga się panorama Wzgórz Kiełczyńskich z dominantą Szczytnej, a za nią w oddali majaczą Góry Sowie. Od północy i wschodu, znacznie już bliżej horyzont domykają rozdzielone Przełączą Tąpadła dwa masywy górskie - Radunia i Ślęża. No i wreszcie perspektywa najbliższa – malownicze pola uprawne, winnica i rozległy ogród, w którym ma stanąć dom.
Tak więc bardzo istotną sprawą w tym projekcie jest jak najintensywniejsze wykorzystanie tych estetycznych atutów przy jednoczesnym założeniu, że domowa, codzienna funkcjonalność stanowi bezdyskusyjny priorytet.
Ponieważ teren działki wyraźnie opada w kierunku północnym, północno-zachodnim dość naturalnym odruchem jest szukanie miejsca dla domu wzdłuż południowej granicy. Łącząc te dwie, opisane wyżej determinanty – oddalenie od drogi i kontekst widokowy - dom odnajduje swoje właściwe miejsce w południowo-zachodnim narożniku.
Sam parter - na którym rozmieszczone są najważniejsze strefy domu - posadowiony jest na poziomie rzędnej terenowej 282,5. Taka, a nie inna wysokość wiąże się z dwiema kwestiami. Po pierwsze działka ma również pewną tendencję do opadania w kierunku zachodnim, i „chowania się” poniżej polnej miedzy ciągnącej się tuż za południową granicą. Dzięki takiej geometrii terenu, już nieco niższe posadowienie domu powodowałoby, że pejzaż Wzgórz Kiełczyńskich i Gór Sowich traciłby swoje walory – po prostu przestawałby być widoczny. Byłaby to spora strata, zwłaszcza dla tarasu i pokoju dziennego, umieszczonych przecież od południowego-zachodu.
Ale problem posadowienia domu w tym konkretnym wypadku jest też bardziej złożony i nie dotyczy tylko wspominanego otwarcia widokowego. Przy tak pochyłym terenie ale i właściwej wysokości parteru pojawia się również szansa na doświetlenie przyziemia od północy i wykreowanie tam dodatkowych pomieszczeń. Poza tym sensowne wydaje się pragnienie, żeby właśnie na poziomie parteru czyli tam gdzie będzie się toczyć codzienne życie obyło się bez niepotrzebnych schodów - zbędnych barier architektonicznych. Ba, dobrze by było gdyby w przestrzeni podjazdu i strefy wejściowej do domu pojawił się nie więcej niż jeden, ale za to wygodny, niewysoki stopień. Ważna rzecz – w prezentowanym projekcie ten rozległy, bo komfortowo wydzielający wszystkie strefy parter, w swoim wnętrzu nie ma ani jednego stopnia. Ponad to warto wziąć pod uwagę i to, żeby uciążliwe prace terenowe, takie jak tworzenie wykopów, nasypów, schodów i murów oporowych – cóż, w takim terenie po prostu niezbędne - zostały możliwie zminimalizowane. Biorąc pod uwagę opisane wyżej potrzeby i ograniczenia rzędna terenowa 282,5 wydaje się odpowiednia dla sprostania tym wymaganiom.
Na koniec warto by jeszcze dodać, że ponieważ z wymienionych tutaj dwóch spadków niemal trzy razy bardziej stromy, wyraźnie dominujący jest ten z południa na północ, tak więc to w poprzek niego rozciąga się podłużny w proporcji rzut domu. Pozwala to na sensowniejsze, bardziej naturalne osadzenie go w terenie i uniknięcie nadmiernego piętrzenia cokołu. Od stuleci, to właśnie tak aranżowano formy domów budowanych w terenach górskich.
Układ funkcjonalny
Na sposób w jaki zostało rozwiązane wnętrze domu miało wpływ pięć spraw. Osobiste doświadczenia, i refleksje, a wreszcie sugestie przyszłych mieszkańców, szeroko pojęte prawidła tak zwanej sztuki projektowania - wiedzy o aspektach funkcjonalnych czy konstrukcyjnych, zapisy lokalnego i ogólnopolskiego prawa budowlanego, a także konkretna ekspozycja bryły domu - kierunki otwarć widokowych i nasłonecznienia. Do tego wszystkiego opisane już wyżej ukształtowanie terenu.
W rezultacie powstał projekt domu parterowego z towarzyszącymi mu pomieszczeniami pomocniczymi tak na poddaszu, jak i w częściowo zagospodarowanym przyziemiu.
Tuż przed głównymi drzwiami do budynku zorganizowana jest przestrzeń dojścia i podjazdu – niewielki plac manewrowy i głęboki podcień pozwalający zaparkować pod dachem dwa samochody. Z owego podcienia wchodzimy bezpośrednio do domu lub bocznymi drzwiami do pomieszczenia gospodarczego, z którego to możemy się dostać na nieogrzewany strych o istotnych walorach magazynowych.
Wróćmy jednak do głównych drzwi. Za nimi jest strefa wejściowa. Wygodna sień, a przy niej garderoba, toaleta, no i kotłownia będąca też – co ważne - pomieszczeniem gospodarczym zupełnie nieodległym od kuchni. Z tego miejsca możemy przejść bezpośrednio do strefy najbardziej prywatnej. Mieści ona jedną z dwóch pracowni, łazienkę, a także główną sypialnię. Najcichszą, najodleglejszą, najbardziej intymną z oknami otwierającymi się na wschód, w stronę porannego słońca i szczytu Raduni oraz – tak jak i w sąsiednich pomieszczeniach – na północ. Otwarcia zaplanowane w ten sposób zapewnią światło ale bez przykrego przegrzewania miejsc snu czy pracy; pozwolą ciszyć się imponującą sylwetką Ślęży, a dzięki spadkowi terenu i osadzeniu samych okien o ponad trzy metry ponad poziomem gruntu wytworzy się tutaj jeszcze silniejsze poczucie bezpieczeństwa. Bezpieczeństwa kluczowego w kontekście potrzeb realizowanych w tej części domu. Opisywana tutaj strefa nocna uzupełniana jest funkcjonalnie przez - powtarzające jej obrys - ogrzewane poddasze o właściwościach magazynowych, a także znajdujące się pod parterem pomieszczenia: drugiej pracowni oraz gościnnego pokoju i łazienki.
Z części sypialnianej - naturalnie również z samej sieni – mieszkańcy mają szybki i prosty dostęp do kuchni. Dla domowników miejsca, najważniejszego, swoistego środka ciężkości organizującego codzienne życie. Otwarta kuchnia funkcjonalnie najsilniej łączy się przestrzenią stołu. Ponad stołem wzrok podąża natomiast ku zachodowi, w stronę rozległego ogrodu i panoramy Świdnicy. Samo okno w harmonijny sposób kadruje ów stół i kuchenny blat. Na lewo od kuchni jest wejście do podręcznej spiżarni, zaś o dwa kroki dalej na obszerny taras. Spoglądając właśnie tam można się spotkać z pejzażem Wzgórz Kiełczyńskich i Gór Sowich. Kierując się na prawo od kuchni wejdziemy w jedną z dwóch przestrzeni. Pierwsza z nich to rzecz jasna kanapa, fotele, telewizor i biblioteka doświetlone oknem kadrującym masyw Ślęży. Ale również w stronę Ślęży skierowany jest obecny tuż obok niewielki, zewnętrzny, taras z głębokim podcieniem, na który można się dostać z kuchni poprzez przeszklone drzwi. Taras ten – mniejszy od słonecznego, południowo- zachodniego - jest bardziej kameralny i otwarty na północ. Powinien się więc doskonale sprawdzić w bardzo upalne dni oferując bardziej zaciszne miejsce dla rozmów, posiłków i odpoczynku.
Cóż, tak zwane werandowanie czyli wielogodzinne spędzanie czasu na leżakach i pod ciepłym kocem, wdychanie chłodnego, górskiego i zbawiennego dla płuc powietrza jest głównym zajęciem bohaterów Czarodziejskiej Góry Thomasa Manna. Naturalnie nie byłoby tej - bodaj najważniejszej - niemieckiej powieści bez słynnego szwajcarskiego uzdrowiska w Davos, zwalczającego choroby płucne już od XIX stulecia. Samo Davos nie zaistniałoby zaś bez pierwowzoru jakim była pierwsza na świecie tego typu stacji klimatyczna w miejscowości Görbersdorf. Oczywiście Görbersdorf to poprostu dzisjesze Sokołowsko – nieco zapomniane już uzdrowisko położone zupełnie niedaleko projektowanego tutaj domu, jakieś trzydzieści parę kilometrów od przełęczy Tąpadła. Tak, tak, budując dom w tej okolicy i rzecz jasna u podnóża Ślęży –jak to mówią ludzie świętej góry – chyba nie wypada nie zaplanować werandowania w towarzystwie „Czarodziejskiej góry“.
Kontekst formy
W zaproponowanej formie można odnaleźć wiele wątków, cytatów i skojarzeń. Jest dalekie echo zagrody frankońskiej – z dwiema ścianami szczytowymi zwróconymi w stronę drogi. Jest powszechna na dolnośląskiej wsi tynkowana na biało ściana zwieńczona gzymsem, jest uprawiana niegdyś w tych stronach konstrukcja szkieletowa ze skośnymi zastrzałami i towarzyszącym jej deskowaniem. No i wreszcie obecna jest kamienna baza przyziemia osadzająca formę domu nie tylko w kontekście lokalnej architektury. Kamień jest w tym wypadku istotnym łącznikiem z przyrodą, a ściślej rzecz ujmując z miejscową geologią. Na elewacji powinien być układany z niezupełnie kształtnych prostopadłościanów o jednak wyraźnie podłużnych, horyzontalnych proporcjach. Nie powinien to być natomiast ani zbiór bardzo nieforemnych, luźno dopasowanych do siebie głazów, ani też ściana wymurowana z bardzo umiarowych, dobrze dopasowanych bloczków. Elementy zagospodarowania terenu: stopnie, krawężniki, kostka brukowa czy słupy bramowe powinny być wykonane z tego samego surowca.
Wymienione tutaj materiały elewacyjne rozmieszczone są według pewnej logiki. Tam gdzie zadaszone przestrzenie są otwarte (podjazd i taras) oraz tam gdzie potrzebna jest tylko lekka przegroda bez koniecznej termoizolacji (pomieszczenie gospodarcze obok podjazdu i tarasu oraz pomieszczenie gospodarcze w przyziemiu) zastosowano deski i drewniane belki. Są to też miejsca gdzie „zainwestowanie” w nieco bardziej wymagający materiał jakim jest drewno powinno się życzliwie odpłacić. Wartością będzie bowiem obcowanie w strefie wejściowej i tarasowej – czyli tam gdzie człowiek styka się z budynkiem w pewnej bliskości - z materiałem wdzięcznym dla oka i miłym w dotyku. Poza tym zarówno podjazd jak i taras są formami niższymi – chociażby od północnej dwukondygnacyjnej elewacji – a przez to praktyczniejszymi w kontekście późniejszej konserwacji drewna.
Bryłę domu uzupełniają stalowy ceownik obiegający dom, stanowiąc tym samym bazę dla elewacji parterowej oraz związane z dachem obróbki wykonane z blachy tytanowo-cynkowej.
Zwieńczeniem formy jest pomarańczowa, ceramiczna dachówka – tak zwana karpiówka sześciokątna układana podwójnie. Cóż, ta konkretna odmiana karpiówki jest nie tylko piękna, ale przy tym swoją formą wytwarza rodzaj subtelnego – zwłaszcza w słoneczne dni jeszcze bardziej przestrzennego - koronkowego ornamentu. Jest to również materiał budowlany silnie związany z regionem. Taki, który możemy zobaczyć na dachach zabytkowego zespołu budynków przy świdnickim Kościele Pokoju albo jeszcze bardziej powszechnie, jako pokrycie zagród z okolicznych wsi.
Okna planowanego domu powinny być drewniane, dopasowane kolorystycznie do belek szkieletu i deskowania albo w formie ślusarki aluminiowej w odcieniach szarości mieszczącej się w palecie kolorystycznej wybranego kamienia.